Po obejrzanym ostatnio filmie, dochodzę do tego jakże prozaicznego wniosku. Tak po prostu. W tym miesiącu dni wolne mogę policzyć na dłoni jednej ręki, dokształcanie bywa uciążliwe, zwłaszcza, jeśli po 14 godzinach pracy muszę wstać o 6 rano, a po szkoleniu znów iść do pracy. I wiem, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Pozostaje nadzieja, że po tym wszystkim zdam egzamin śpiewająco ( o ile jest to możliwe w niedzielę o poranku) i nie wystraszę się komisji, która będzie równie świeża jak ja :)
Tak więc, jeśli ktoś wynajdzie kiedyś jakiś cudowny sposób na noszenie zapasowego czasu w kieszeni, proszę o kontakt :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz